Słownik PWN podaje definicję chaosu jako stan całkowitego bezładu.
No bo z czym kojarzy nam się chaos? Właśnie… A właśnie, że nie do końca! Dzięki książce Jamesa Gleicka pt. „Chaos. Narodziny nowej nauki” zrozumiałem, że jest zupełnie inaczej. Nawet strumień wodospadu można opisać równaniami matematycznymi – czyli jest możliwe jego modelowanie. W pogodzie na przykład manifestuje się to w zjawisku żartobliwie nazwanym efektem motyla: motyl wywołujący dziś fale powietrza w Pekinie może być przyczyną huraganu w następnym miesiącu w Nowym Jorku. Nie tylko zresztą tam zastosowanie ma teoria chaosu, również w modelowaniu przepływu krwi wokół zastawek serca – przydatne podczas projektowania sztucznego serca; w opisie wirów powstających na rzece; w opisie również stron rzeki – co się dzieje przy prawym czy lewym brzegu; w bankowości; w biologii – podczas próby opisu tego jak będzie się postępować epidemia jakiejś choroby na przestrzeni kolejnych lat; w informatyce – przepływ bitów przez szynę danych procesora itd… itd…
Książka Jamesa Gleicka opisuje narodziny tej nowej nauki, która widzi porządek tam, gdzie dotychczas obserwowano tylko przypadek, nieład i nieprzewidywalność, czyli chaos.
I najciekawsze – nauka o chaosie jest bardzo młoda, powstała zalednie w latach 60 ubiegłego wieku.