No i część II – niedziela na 25. urodzinach Satyrbluesa. 12 godzin z małym okładem genialnej muzyki. Oj, działo się, działo. Po sobotnim występie Boogie Boys i bolących nogach niedziela była równie wspaniała. Na początek rytm nadał (i nogom znów nie było dane odpocząć) Eric Slim Zahl z zespołem. Zaraz potem występ wirtuozów gitary klasycznej – Sven Jungbeck Trio. Ale to wszystko było tylko przygrywką do tego co nastąpiło potem. Tak, proszę państwa – przed nami wystąpił Manu Lanvin. Jak mawiał klasyk YT – „matkobosko, co to się stanęło?!”
Cały dwudniowy Festiwal Satyrblues choć przeszedł już do historii to w głowie zostanie na bardzo długo.
Wielkie DZIĘKUJĘ za możliwość fotografowania oraz uczestnictwo w tym rewelacyjnym wydarzeniu kieruję do Matki i Ojca Satyrblues – Ewa Czura i Victor Czura. Jesteście wspaniali!!!