Być w Szkocji i nie napić się whisky? A do tego nie odwiedzić jej destylarni? No ba! Trzeba a nawet należy. 😉
Dziś Glasgow.
Na początek zwiedzanie destylarni właśnie. Tak to sprytnie zrobili, że najpierw odbyło się oglądanie produkcji, potem degustacja a na koniec oczywiście odwiedziny w sklepie. Portfel zrobił się nieco szczuplejszy ale za to równowagę odzyskaliśmy zwiększeniem ciężaru plecaków. Powiem tylko – warto było. 🙂
No a potem wizyta – niestety za krótka – w Kelvingrove Art Gallery and Museum. Miejscu, z którego najchętniej nie wychodziłbym kilka dni co najmniej – tyle było do obejrzenia. Największe wrażenie zrobił na mnie portret starszego mężczyzny – „Old Willie: The Village Worthy” – autorstwa Sir Jamesa Guthrie’go. Spojrzenie sportretowanego zatrzymało mnie na dłużej. A gdy zobaczyłem wiszącego Spitfire’a – ech… radości nie było końca. 🙂 Wszak to najpiękniejsza maszyna latająca!
Na George Square między innymi pomnikami miałem okazję pochylić czoło przed James’em Watt’em – szkockim inżynierem i wynalazcą, twórcą kilku kluczowych ulepszeń konstrukcji maszyny parowej, dzięki którym maszyny te zapoczątkowały rewolucję przemysłową.