Tematem książki są wydarzenia w pewnej górzystej wiosce, w stanie Tennessee, na przełomie lat 30. i 40. XX wieku. Wydarzeń, które – jak już dowiadujemy się z opisu na okładce – w ironiczny sposób splatają losy nieświadomych tego bohaterów. „Strażnik sadu” nie jest łatwy.
Niecodziennie przedstawione dialogi, mieszanka niepokoju, brudu i kurzu, nie zawsze wytłumaczalnej agresji oraz rozwlekle, wręcz poetycznie opisanej natury. I właśnie te opisy przyrody łagodzą lekturę tej książki.
Druga po „Drodze” książka McCarthy’ego, którą trafiła w moje ręce. „Droga” to była lektura z takich, co to zostają na dłużej w głowie. Z takim też nastawieniem sięgnąłem po tę pozycję. Tak, zostanie mi w głowie na pewno na długo. Dlaczego? Z powodu swojej mroczności, ciężkostrawności i chyba również tego, że nie mogłem się doczekać jej końca. Ależ to była ulga dotrzeć deo ostatniej strony.